Faktow kilka o mieszkancach Nikaragui:
- Jesli nie masz telewizora nie jestes Nika! (to slowa mojego przewodnika zaskoczonego moim zdziweniem na widok odbiornika telewizyjnego znajdujacego sie w domu najbardziej oddalonym od boga i cywilizacji) Ludzie tutaj z fascynacja wpatruja sie w to male czarne pudelko calymi dniami nie wazne czy wyswietlana jest telenowela teledysk czy rekalma zawsze z ta sama uwaga sledza to co dzieje sie na ekranie
- powszechnie uzywanym srodkiem komunikacji jest ¨gwizd¨, jako ze ja gwizdac nie potrafie zupelnie nie rozumiem tego jezyka ale mam wrazenie ze mozna wiele dzieki niemu wyrazic, np powiedziec komus czesc!, zaczekaj!, wow!, w chickenbusch chlopcy glownie gwizdza zeby porozumiec sie z kierowca
- mozna miec podarta koszulke albo brudne spodnie ale wlosy zawsze powinny wygladac nienagannie znaczy zaczesane do tylu pokryte tona zelu!
- sprzedawcy stad doskonale wiedza ze obcokrajowcy to czesto ignoranci i bez piscniecia przeplacaja za nabywane towary dlatego wiekszosc z nich juz na starcie ma przygotowane dwie ceny jedna dla miejscowych i jedna dla obcych (sama kilka razy zapalacilam za jedzenie z ulicy kilka razy wiecej niz ci z troche ciemniejsza skora, ktoregos dnai nawet zaprzyjaznilam sie z takim malym chlopcem ktoty sprzedawal lody i pozanlam jego cennik otoz mieszkancom Granaday sprzedawal lody za 10 c, calej reszcie swiata z 15c)