Wierze, ze jesli trzyma sie oczy, uszy i serce wystarczajaco szeroko otwarte to kazde miejsce do ktorego sie udajemy zapisuje sie w naszym ciele i pamieci lepiej niz na karcie pamieci aparatu...takie obrazki mozna poczuc i uslyszec raz jeszcze...Co zostanie we mnie po Nowym Jorku?
Byla to juz moja trzecia wizyta w tym miescie wiec wiedzilam juz ze
-Statua Wolnosci nie jest taka duza jak by sie wydawalo
-ze w Central Parku nowojorczycy nie tylko uprawiaja jogging
- ze Harlem jest czarny
- ze Green point wytapetowano po polsku
- ze na Broadway street lepiej nie wchodzic jesli jest sie na tlum uczulonym
- ze Time Square istnieje ( do pierwszego mojego pobytu w NYC nie wierzylam ze mozna tyle swiecidel w jednym miejscu umiescic pomimo tego ze do swiat daleko)
Skoro maly nieznosny turysta biegajacy po mojej glowie z 'lista-rzeczy-do zobaczenia-koniecznych' zostal nakarmiony moglam bez wyrzutow sumienia porzucic wszelkie przewodniki swiata i zwyczajnie zaczac isc, nie ogladac i podazac za...ale patrzec i odkrywac na wlasna reke, a raczej noge...
Zdjecie nr 1. Magnolia bakery
Pierwsze przypadkowe odkrycie - mala urocza piekarnia na rogu 11. i bleecker street. Wypchana kolorowymi babeczkami i wszelkiej masci sernikami pakowala mi do mojej glowy ilustracje z ksiazek dla dzieci. Miejsce pekalo w szwach ale skoro wcisneli sie ci przed nami wcisnelysmy sie i my!!! Jak sie okazalo -sciany wytapetowane byly artykulami z nowojorskich gazet i magazynow - miejsce znane bylo ze swoich specjalow. Zdaje sie jednak ze tlum wabiony byl czyms innym, a raczej kims innym...Wsrod roju literek wisialo zdjecie czterech pieknych mieszkanek NYC z Sara Jessica Parker na czele. Okazalo sie ze to tutaj bahaterki serialu 'seks w wielkim miescie' zaopatruja sie w slodkosci (choc patrzac na nie to nie sadze zeby jadly cokoliwek poza salata i tofu). Byc moze nie bylo to odkrycie wielkiej wagi, nic z okolic Lonely planet, ale przyjemnie jest wpasc na cos co istnieje w zbiorowej swiadomosci niespodzianie.
Zdjecie nr 2. Z planu serialu "Seks w wielkim miescie" na plan "Mlodych gniewnych"
Zastrzyk w postaci ciasteczka z masla orzechowego i dyniowego sernika opetal nasze endorfiny i gotwe bylysmy (ja przynjamniej) zostac w malym uroczym parczku (bo do parku to bylo mu jeszcze daleko)obok piekarni dzien caly. Niestety nasz grafik (sama nie wierze ze podczas podrozy mam grafik ale tak to jest w zyciu ze czasem trzeba isc na kompromis jak sie nie ma ochoty byc samemu) nie pozostawia zbyt wiele miejsca na "zatrzymajmy sie i poszukajmy czterolistnej konczyny-rodzaj zwiedzania" wiec trzeba bylo sie pozbierac, wstac i isc! I tak z zatopionej w rozu i bezu przestrzeni wokol Magnolia Bakery trafilysmu w czernie brazy i szarosci przy Henry Street. Wpadlysmy w tlum dzieciakow z Henry High School for international studies. Miedzynarodowosc zmaterializowana byla w postaci zbuntowanych czarnych i latino totalnie lekcewazacych tlum otaczajacych ich policjantow. Widzac tych opryskliwych malolatow zatanawialam sie tylko nad jednym, czy Henry High school ma swoja Michelle Pfeifer, ktora rozrzuca swoim uczniom czekoladki za poprawne odpowiedzi i swoja charyzma przeciaga te dzieciaki na dobra strone mocy...Snij dalej podpowiedzial mi w tamtym momencie cynik w mojej glowie, wzdrygnelam ramionami na jego komentarze...tak czy inaczej oposcilysmy te okolice bez ran cietych, szarpanych, czy postrzalowych!
Zdjecie nr 3 Most brooklinski
Nawet jesli ktos mieszka za gorami, za lasami na samym koncu swiata widzial prawdopodobnie pocztowke, strone w podreczniku albo ujecie w jakims filmie przedstawiajace np wieze Eiffla, Statue Wolnosci, czy Taj Mahal...Sa to ikony ktore funkcjonuja w zbiorowej swiadomosci. Podczas mojego po-swiecie-jezdzenia zauwazylam ze miejsca i zabytki mozna podzielic na dwie grupy: te ktore wzbudzaja zachwyt i te ktore nic nie wzbudzja ...no moze krecenie nosem...most brooklinski i widoki w ktorych jest zatopiony nalezy zdecydowanie do pierwszej grupy. Oniesmiela swoja konstrukcja, jest ogromny(przynajmniej takie robi wrazenie) zaplatany w sprzaczkach, linach i wierzowcach manchattanu...
Zdjecie nr 4. Melting pot
Z ksiazki pt American dream: "Blisko naszego biura w LA znajduje sie mala restauracja z szyldem Koszerne burito (burito to meksykanska tortilla z miesem w srodku) Wiekszosc klientow jest czarna, wlascicilem jest koreanczyk, rozlicza ich zapewne WASP" Fragment ten opisuje miejsce w Los Angeles ale rownie dobrze oddaje wielokulturowa atmosfere Nowego Jorku. Dajmy na to skrzyzowanie ulic Canal i Bowery - stojac jeszcze w China town mozna juz uslyszec rozkrzyczana Little Italy. Wszystko dzieje sie tu naturalnie, kazdy chce zyc, kazdy chce zarabiac, kazdy wzial sobie kawalek NYC i przerobil gona podobienstwo swoje i swojego kraju. I tak wytapetowane chinskimi literkami Chinatown wolno rozplywa sie w zieleni bieli i czerwieni Little Italy
Zdjecie nr 5. Empire State Building noca
Jedyna atrakcja turystyczna, ktorej nie odhaczylam z listy 'rzeczy w NYC koniecznych do zobaczenia"byl Empire State Building. Rzecz jasna widzialam go wczesniej spacerujac po Braodway street, moscie brooklinskim, w ogole spacerujac bo budynek ma 351 metrow wysokosci i nie daje o sobie zapomniec. Nidgy wczesniej nie bylam jednak na gorze by zobaczyc jak wyglada Nowy Jork na dole (plus bedac uzalezniona od tasmy filmowej musialam zobaczyc miejsce w ktorym Meg Ryan i Tom Hanks grajac w Bezsennosci w Seatlle w koncu sie spotkali). Dopiero z 86 pietra widac jak ogromny jest Nowy Jork. To miasto nie ma konca. Rozswietlone budynki (na ESB bylysmy noca) rozlewaja sie po horyzont,za ktorym zapewne plyna jeszcze i plyna...Sposrod trylionow malych swiatelek wychyla sie budynek Chryslera, Rockefeller center, Most brooklinski, na rozowo krzyczy Time Square...obrazek zdecydowanei warty 20 dolarow!
Zdjecie panoramiczne
Nowy Jork jest miastem zapchanym...zapchanym dzwiekami, zapachami, wierzowcami (zwiedzanie NYC konczy sie bolem karku po chodzac po tym miescie zawszy wzrok wraz z glowa zadziera sie w gore), ludzmi, wszelkimi kulturami swiata. Wydawaloby sie ze trudno wcisnac tu szpilke... a zmiescily sie tu dwie kolejne osoby:)Wroce tu 30.10 by zobaczyc Central Park w brazie, tak jak go widzial Harry albo Sally, w sumie na jedno wychodzi.